Słowa ranią niczym sztylet, Nie widać krwi, czy rany. Jednak czuć, jak od środka jest się rozrywany. Każda łza, każde słowo, Każdy uśmiech, każdy błysk w oku, Powoduje, że moje serce szykuje się do skoku. Nie ma już nic, Żadnych nadziei, żadnych pragnień, Niech ktoś określi moje uczucia trafniej. Niech ktoś wyciągnie do mnie dłoń i powie… Jestem przy Tobie. Wtedy wszystkie zmartwienia Prysną jak bańka mydlana, Bo będę czuła, że jestem kochana… Czuję jak moje stopy się odrywają, Jak me usta się rozpływają, Jak silne ramiona mnie bardzo kochają… Przecieram oczy dłońmi, I czuję jak bardzo do miłości jesteśmy skłonni, Jak bardzo pragniemy jej niczym skarb, Jak potrzebujemy kolorów, aby pokazać ile jest wart. Każdy ją w życiu zazna, Niektórzy mniej, niektórzy więcej, Aczkolwiek słowem opisać można ją najpiękniej. Jedni uważają, że miłością jest pożądanie, Drudzy, że wystarcza słowo „Kochanie” Lecz ja sądzę, że wystarczy bliskość, Aby okazać tę choćby najmniejsza miłość. Ludzie tak często mówią „Kocham” Ale rzadko „Ja przez nią w kącie szlocham” Jednak ja nie uznaje słowa „Niemożliwe” Te słowo jest zbyt kłopotliwe. Lepiej mieć w sobie wiarę, Choćby się miało za to ponieść najwyższą karę. Bo miłość to nie słowa, Żadna przynosząca szczęście podkowa, To nie romantyczna mowa, Tylko najprawdziwsze, pochodzące z serca uczucie. Mające w sobie coś więcej niż tylko dziwne ale i miłe ukłucie. Bo my kochać potrafimy, Jeśli tylko się do bliskiej osoby zbliżymy. Wtedy nie patrzymy na przeszkody, Nie liczy się nic jedno słowy. Po prostu to miłość, która oślepia, Nie bacząc na przeszkody tego stulecia.
|